Na Dzień Psa



Kilka dni temu świat obchodził Dzień Psa. Z tej okazji media społecznościowe zasypywały nas zdjęciami i filmikami słodkich psiaków, hołubiąc ich rozkoszny charakter. Oczywiście sama przez długie lata byłam fanką psów i bardzo doceniam wszelkie inicjatywy promujące ich urok, jednak takie zwierzę to nie tylko pocieszna mordka i merdający ogon. To również codzienne spacery niezależnie od pogody, przenikliwe ujadanie na przechodniów lub gryzienie mebli i kapci. Dlatego dzisiaj chcę napisać o drugiej stronie medalu - tej, która skrywa zmęczenie, frustrację czy wręcz niechęć do zajmowania się pupilem. Być może nie brzmi to nazbyt przyjemnie, jednak wydaje mi się, że niewygodnym tematom lepiej się przyglądać, niż ich unikać. Dzięki temu, zamiast się dalej męczyć, możemy rozwiązać swoje issues, a nawet na nich skorzystać.


Zanim wezwiecie policję dla zwierząt, chcę zaznaczyć, iż moje psy mają z nami naprawdę dobrze - trzy spacery dziennie, świetna karma, przytulanie. Czasami atrakcja w postaci ogródka pod miastem, innym razem pyszna kosteczka. Życie mają w miarę możliwości urozmaicone. Nie jestem również jedynym podmiotem opiekuńczym, co znacząco ułatwia sprawę, jednak i tak głównym. Oczywiście, wzięcie psów było także i moją decyzją - jestem tego jak najbardziej świadoma. Jednak każdy człowiek może doznać kryzysu nawet na polu, które sam wybrał jako element swojego życia. Zwłaszcza, jeśli w owym życiu takich aspektów jest wiele, a pogodzenie ich ze sobą wymaga czasem nie lada wysiłku.

Z psami jest tak, że nie można o nich zapomnieć, nawet na jeden dzień (chyba że akurat są w ogródku u Cioci). Trzeba organizować swój plan dnia dookoła nich; rzadko kiedy można wyjść na cały dzień z domu, nie przejmując się maluchami. A nawet jeśli istnieje taka możliwość, i tak z tyłu głowy pozostaje świadomość ich obecności. Jest ona z jednej strony wspaniała, z drugiej potrafi zmęczyć od samego o tym myślenia.

Ponadto, należy pamiętać, iż pies, nawet najsłodszy, również może swoje niedociągnięcia - zwłaszcza w kwestii zachowania.  Oczywiście zależą one w dużej mierze od właściciela, jednak nie zawsze potrafimy sobie z nimi poradzić, nawet wkładając w to wiele starań. Moje psy (a szczególnie jeden z nich) pomimo grzeczności w domu, potrafią nieźle poświrować na dworze - włącznie z rzucaniem się na nogawki przechodniów. Ilość uwagi niezbędnej do zapanowania nad takimi odruchami potrafi nieźle wypompować człowieka z energii. Zwłaszcza, kiedy pod koniec dnia nie ma się jej już zbyt wiele.

Psy to też trochę niekończąca się historia. Powtarzalność tych samych czynności, oglądanie w kółko tych samych miejsc, bo przecież po dwóch konkretnych spacerach nie masz już siły jechać do parku na rower. To nie jest sprawa do załatwienia, tylko maraton, który pokonuje się każdego dnia po kawałeczku. Nikt nie da Ci nagrody za to, że wyjdziesz z psami o północy, nawet kiedy nie masz już się siły ruszać. Tak samo jak nikt nie daje orderu matkom zasuwającym 25 godzin na dobę przy swoich pociechach. Oczywiście skala sytuacji jest nieporównywalna, jednak bycie "psią mamą" daje choćby minimalny posmak macierzyństwa. 

Dzięki temu wiem, co to znaczy opiekować się inną istotą, być za nią odpowiedzialnym. Jednocześnie sama zaczynam doceniać swoje codzienne wysiłki, zaangażowanie oraz wytrwałość w realizacji podjętego zadania. Ponieważ, tak naprawdę, bardzo dobrze sobie z tym radzę (nawet jeśli czasami mnie to przytłacza).  

Niektórzy mogą stwierdzić, iż omawiane tutaj zagadnienie to drobnostka lub problem pierwszego świata. Jednak patrząc na ilość psów, które lądują na ulicach pod lasem, bo się znudziły, uważam, że zdecydowanie warto je poruszyć. Ponadto, jest to również dobra okazja dla mnie do szczerości z samą sobą. Powoli uczę się, że kiedy w moim życiu pojawia się coś niewygodnego, mogę na tym tak naprawdę skorzystać. Poprzyglądać się, zastanowić, wyciągnąć wnioski - dotyczące samej sytuacji jako takiej, jak i własnego podejścia do niej. W ten sposób rozpatruję jej zewnętrzne i wewnętrzne aspekty. Nauka z tego płynąca jest również cenna. Pokazuje choćby, że lepiej żyć bardziej w chwili obecnej, porzucając myślenie pt. ile jeszcze spacerów mnie czeka. Pozwala również na przeanalizowanie aspektów organizacyjnych danej sytuacji, umożliwiając podejmowanie decyzji ułatwiających życie w przyszłości.



Psy niesamowicie wzbogacają życie domowe, wprowadzają mnóstwo ciepła i miłości, łączą ludzi.


Należy jednak zdawać sobie sprawę z ilości pracy, jaka wiąże się z posiadaniem tych zwierząt.


Czym więcej osób do zajmowania się psem tym łatwiej zorganizować spacery (jednak nie zawsze ilość ludzi przekłada się ilość atencji dawanej zwierzakowi).



Ogródek OGROMNIE ułatwia sprawę - zwłaszcza w przypadku niewielkiego pieska.



Zanim się weźmie szczeniaka, można rozważyć dwie, z pewnością nie łatwe, ale ciekawe opcje: tymczasową pomoc dla psów przeznaczonych do adopcji (choć należy tutaj mieć pewną wiedzę co do opieki nad psem, i z pewnością nie jest to łatwy proces); wzięcie starszego psa ze schroniska - oczywiście dochodzą tutaj kwestie zdrowotne.

ZAWSZE polecę adopcję psa schroniskowego zamiast kupna szczeniaka - świadomość, jak bardzo odmieniło się jego życie, jest wynagrodzeniem za wszystkie trudy związane z opieką.




    Jak w przypadku wielu rzeczy, przyjemność z posiadania psów można łatwo zatracić w napięciu związanym z obowiązkami. Ciężko jest docenić elementy naszej codzienności, kiedy jesteśmy nimi po prostu wyczerpani. Jednak dobrze pamiętać, iż każde nowe doświadczenie nas wzbogaca, nawet jeśli w danej chwili odczuwamy dyskomfort czy wręcz bezsilność wobec niego. Konstruktywna konfrontacja przynosi nam jednak zdecydowanie więcej, niż unikanie tematu. Łapiemy wówczas dystans, niezbędny do poszerzenia naszej perspektywa, jak i świadomości. Dzięki temu znacznie łatwiej ustalić lepsze i gorsze strony danej sytuacji, a nawet znaleźć dla niej rozwiązanie. Nie mówiąc o docenieniu luksusowych momentów wolności, kiedy można zajmować się tylko i wyłącznie sobą :)


    A Wy, macie psy? Jak wygląda Wasza opieka nad nimi? Podzielcie się swoimi historiami. 



    Photo by Matt Nelson on Unsplash



    No comments:

    Post a Comment